Dwudziestotrzyletni Werner Heisenberg przyjechał do Kopenhagi w roku 1924, tuż po habilitacji. W trzy lata później odkrył zasadę nieoznaczoności. Odkrycie Heisenberga było jednym z najdonioślejszych w dziejach europejskiej kultury i cywilizacji. Odmieniło fizykę i filozofię, całe nasze rozumienie istoty rzeczywistości.
Fizyka klasyczna, to znaczy nie-kwantowa, podaje jak wyznaczyć tor cząstki, jeśli znane jest jej początkowe położenie i prędkość. Heisenberg zrozumiał, że z zasad mechaniki kwantowej wynika, iż z fundamentalnych powodów nie da się jednocześnie dokładnie zmierzyć położenia i prędkości cząstki. Nie chodzi tu o niedoskonałość naszych przyrządów pomiarowych, ale o zasadniczą nieoznaczoność samej Natury. Pomiar, jakkolwiek pomysłowy, zawsze musi być obarczony błędem, a błąd nie może być mniejszy od pewnej ścisle określonej przez mechanikę kwantową wartości. Oznacza to, że nigdy nie da się dokładnie wyliczyć po jakim torze będzie się pruszać cząstka, gdyż nigdy nie można zmierzyć dokładnie jej początkowego położenia i predkości. Możemy mówić jedynie o prawdopodobieństwie, że cząstka znajdzie się w określonym miejscu, ale nie mozemy miec pewności. Podobnie jest gdy gramy w kości. Ani jeden eksperyment, z ogromnej ilości dokonaych, nie jest sprzeczny z heisenbergowska nieoznaczonościa. Po osiemdziesięciu latach od jej odkrycia, oswoiliśmy się z jej dziwnościa, bo jest to dziwność rzeczywistego świata. Zasada nieoznaczoności jest fundamentem bohrowskiej komplementarości, a ta z kolei główna idea "Kopenhaskiej Interpretacji", czyli całościowego wyjaśnienia zasad i głównych wyników mechaniki kwantowej. |